W ogrodzie mojej duszy
rozkwitają marzenia
zroszone deszczem wiary
muśnięte wiatrem nadziei
ogrzane ciepłem miłości
Nad łąką nęcących pragnień
wirują w południowy skwar
motylich skrzydeł tęcze
spijając nektar niespełnienia
odczarowując kwiatów blask
Kiedy motyli niepokój
rozrywa okiennice mego serca
myśli niecierpliwe odlatują
w nieboskłon odległy
o milion promiennych chwil
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
wirujące słowa..są piękne.
OdpowiedzUsuńJak motyle...
OdpowiedzUsuń