sobota, 18 lutego 2012

List do Wandki

Pamiętam o Tobie
wesoła osóbko
potok Twych słów
niski głos
i śmiech
i krzyk
i gderanie
brzmi w moich uszach do dziś.
Pamiętam Cię z papieroskiem
w spodniach
z miotłą
zaganiającą kury
w kościele
w drugiej ławce
śpiewającą głośno
na ganku
z papieroskiem
zupę czereśniową
amoniaczki
i niebieski plastikowy talerz.
Choć przez mgłę
to przypominam sobie
generała zimne ucho
parę z ust w "sypialni"
madejowe łoże
ciężką pierzynę
i cięcie komara.
Dominika upadki
kolędy Mazowsza z winylu
Matysiakowe rozmowy.
Wspominam teraz
jak Ty w każdy wtorek
dziewczynkę na balkonie
w czerwonym płaszczyku z misia
ciastka od wujka, których nie chciałam
i Grzesia "słonce" co wstało na polu
naszej mamy
zeszyty szkolne na strychu
i wujka listy miłosne.
I to co najważniejsze
którego zapomnieć nie mogę
modlitwę Twą
o miłości mej spełnienie
w szpitalnej sali
i Twoje nieme westchnienie...
Kiedy uderzą wszystkie dzwony
złowrogim brzmieniem mosiądzu
zbiegną się tłumy z obu stron muru
i staną na równiku prawdy
patrząc w nieboskłon.

Kiedy skończy się lato
na planecie zwanej ziemia
i nie nadejdzie jesień
złota lub dżdżysta
lecz zima jakiej nikt nie zna.

Strzeżcie się hieny ludzkie
czyhające po ciemnej stronie słońca
odbije się wam czkawką
pogarda dla szlachetności
serca i myśli.

W skrytości duszy mej
Dzwonniku z najwyższej wieży
wierzę, że masz dla mnie
kubek zielonej herbaty
wełniany sweter

przed nadejściem lodowcowej epoki.