Nie mam wiele
prócz wrażliwego serca
duszy oderwanej od ziemi
oczu artysty
snów pogmatwanych
i bezkresnej wyobraźni...
Nie mam domu z ogródkiem
ale widzę go
z tysiącem kwiatów
i milion motyli
za domem las sosnowy
wrzosową polanę...
A na niej czekasz Ty
ubrany w kudłate myśli
obnażony przez pożądanie
czarujący blaskiem oczu
w których odbija się żar
zasypiającego słońca...
A ja w zwiewnej sukience
która skrywa motyle w brzuchu
z duszą na ramieniu
idę boso by przeżyć
naszą miłość z harlequina...
środa, 19 grudnia 2012
poniedziałek, 19 listopada 2012
Nie chcę być...
Nie chcę być tylko jak liść na wietrze,
los ślepy jak wiatr gna i porywa donikąd
kruche pragnienia i złote myśli...
Nie chcę być ogniwem łańcucha
naciągniętego do granic wytrzymałości
w zachłannych rękach władzy
Nie chcę wisieć na liście dłużników za 5 złotych
pacjentem z numerem nieskończenie jeden
niedoszłym emerytem...
Nie chcę oddawać co moje cesarzowi
nie chcę być jedną z wielu
bezimiennych ofiar pseudodemokracji...
Nie chcę patrzeć na szloch
orła z poranionym skrzydłem
i strzępów flagi biało-czerwonej
Nie chcę być tylko jak liść na wietrze,
los ślepy jak wiatr gna i porywa donikąd
kruche pragnienia i złote myśli...
los ślepy jak wiatr gna i porywa donikąd
kruche pragnienia i złote myśli...
Nie chcę być ogniwem łańcucha
naciągniętego do granic wytrzymałości
w zachłannych rękach władzy
Nie chcę wisieć na liście dłużników za 5 złotych
pacjentem z numerem nieskończenie jeden
niedoszłym emerytem...
Nie chcę oddawać co moje cesarzowi
nie chcę być jedną z wielu
bezimiennych ofiar pseudodemokracji...
Nie chcę patrzeć na szloch
orła z poranionym skrzydłem
i strzępów flagi biało-czerwonej
Nie chcę być tylko jak liść na wietrze,
los ślepy jak wiatr gna i porywa donikąd
kruche pragnienia i złote myśli...
środa, 17 października 2012
Ogień
Miłość nasza nie wypaliła się
pod stertą pieluch
w służbowych rozłąkach
w kłótniach o niczym...
Płomień ogniska domowego
jaśnieje na widok
uśmiechniętej twarzy dziecka
i na dźwięk kluczy przed drzwiami
Ciepło mego serca otula Cię
pomimo wojny płci
a natura podnieca ogień
chemią odbierającą rozum...
Ciepło twoich rąk chroni mnie
przed wielkim światem
który pędzi na oślep
w wielką górę lodową...
czwartek, 20 września 2012
3.30
Księżyc bezczelnie wdziera się blaskiem
w moje osobiste życie wewnętrzne
przerywa zorganizowany plan zdjęciowy
i żal nie wiedzieć co było dalej
4.15
Za późno na białą pigułkę
zanim zacznie nabierać mocy
ostry dźwięków łomot
to największe rozczarowanie
5.10
Nadeszło nieuniknione
plan zdjęciowy staje się mglistym wspomnieniem
widz staje się reżyserem
a może kukiełką w teatrze lalek...
Księżyc bezczelnie wdziera się blaskiem
w moje osobiste życie wewnętrzne
przerywa zorganizowany plan zdjęciowy
i żal nie wiedzieć co było dalej
4.15
Za późno na białą pigułkę
zanim zacznie nabierać mocy
ostry dźwięków łomot
to największe rozczarowanie
5.10
Nadeszło nieuniknione
plan zdjęciowy staje się mglistym wspomnieniem
widz staje się reżyserem
a może kukiełką w teatrze lalek...
Lato
Gorące lato jeszcze nie zniknęło
za horyzontem kochających rzęs
nie wypalił się ostatni promień
czułych myśli o Tobie...
Czerwiec oblewa się rumieńcem
na stęsknionej twarzy
a truskawki warg
czekają na Twoje pocałunki...
Lipcowa woń jasnych włosów
ocieka słodyczą
i wabi rój
Twoich niecierpliwych dłoni...
Sierpniowy żar serca
szlakiem wzdłuż wzniesień
prowadzi na leśną polanę
w blasku Twych oczu skąpaną
Wrześniowa rosa poranna
otula wrzosową krainę
kosztując zachłannie cierpkość jeżyn
odlatujesz w bezkres babiego lata...
A lato było piękne tego roku...
za horyzontem kochających rzęs
nie wypalił się ostatni promień
czułych myśli o Tobie...
Czerwiec oblewa się rumieńcem
na stęsknionej twarzy
a truskawki warg
czekają na Twoje pocałunki...
Lipcowa woń jasnych włosów
ocieka słodyczą
i wabi rój
Twoich niecierpliwych dłoni...
Sierpniowy żar serca
szlakiem wzdłuż wzniesień
prowadzi na leśną polanę
w blasku Twych oczu skąpaną
Wrześniowa rosa poranna
otula wrzosową krainę
kosztując zachłannie cierpkość jeżyn
odlatujesz w bezkres babiego lata...
A lato było piękne tego roku...
sobota, 21 lipca 2012
Samotność
Krucha jak maku sylwetka,
delikatna jak trzepot motyla
wiotka jak pajęcza sieć...
...dusza moja.
Głucha jak oddech ciszy
ślepa jak los człowieka
niema jak kamień przydrożny...
... boska opieka.
W sierocińcu życia
są twarde łóżka
szare ściany
klaustrofobia uczuć
i przytulanek brak...
delikatna jak trzepot motyla
wiotka jak pajęcza sieć...
...dusza moja.
Głucha jak oddech ciszy
ślepa jak los człowieka
niema jak kamień przydrożny...
... boska opieka.
W sierocińcu życia
są twarde łóżka
szare ściany
klaustrofobia uczuć
i przytulanek brak...
Aniele mój...
Aniele Boży
stróżu mój
Ty obudź się!
Zarwałeś noc
przespałeś dzień
zgubiłeś aureolę...
Gdzie Twój
do domu GPS
jak poprowadzisz mnie?
Tam gdzie sens
życia moc
i szczęście...
stróżu mój
Ty obudź się!
Zarwałeś noc
przespałeś dzień
zgubiłeś aureolę...
Gdzie Twój
do domu GPS
jak poprowadzisz mnie?
Tam gdzie sens
życia moc
i szczęście...
wtorek, 10 lipca 2012
niedziela, 20 maja 2012
Kochanie...
Czekam na podarunek od Ciebie
skrawek błękitu niezbędny do szczęścia
i jeszcze poziomek czerwień garść całą
ostatni promyk zasypiającego słońca...
I tyko nie mów mi Kochanie
że niebieski to kolor dziecinny
i że poziomki to truskawek namiastka
a słońce razi Cię, gdy jest nisko...
Nie mów mi, że kochasz
każdy fragment ciała i wnętrze
miłość Kochany jest głębiej
w duszy, nie w zachłannej ręce...
skrawek błękitu niezbędny do szczęścia
i jeszcze poziomek czerwień garść całą
ostatni promyk zasypiającego słońca...
I tyko nie mów mi Kochanie
że niebieski to kolor dziecinny
i że poziomki to truskawek namiastka
a słońce razi Cię, gdy jest nisko...
Nie mów mi, że kochasz
każdy fragment ciała i wnętrze
miłość Kochany jest głębiej
w duszy, nie w zachłannej ręce...
wtorek, 15 maja 2012
Magia majowych kwiatów
Tulipanów aksamit
pęcznieje z nadmiaru piękna
dotknięty uśmiechem słońca
delektującego się wieczorną ciszą...
Puchowa kołderka sasanek
otula ich wnętrze
by wpuścić księżyca blask
jak miłość w otwarte serce...
Niezapominajek niezapomniany sen
wita błękitem nowy dzień
i odbija się w bezkresie nieba
z nadzieją na spełnienie...
pęcznieje z nadmiaru piękna
dotknięty uśmiechem słońca
delektującego się wieczorną ciszą...
Puchowa kołderka sasanek
otula ich wnętrze
by wpuścić księżyca blask
jak miłość w otwarte serce...
Niezapominajek niezapomniany sen
wita błękitem nowy dzień
i odbija się w bezkresie nieba
z nadzieją na spełnienie...
Etykiety:
Ogrodowe piękności
,
W chwili natchnienia
wtorek, 24 kwietnia 2012
Jak żyć?
Bawmy się...
...życie takie krótkie
dnia powszedniego
życia całego
początek w łóżku
i koniec
od ciemności
po ciemność
od 5.00 w styczniu
do 16.00 w grudniu
od pobudki z myślą o pracy
do ostatniej myśli
od niedzieli po południu
do piątku po południu
od 26 dnia miesiąca
do 25...
...jak pies merdający ogonem
cieszę się na widok jałmużny...
Jak żyć, panie premierze,
jak żyć z wyższym
wykształceniem?
Jak żyć z kredytem do śmierci
jak żyć z debetem na koncie,
jak żyć, mówiąc dzieciom,
że warto być uczciwym...
Jak żyć?
Krótko... odpowiada premier...
Zadzwoń na numer 67 i zgłoś śmierć na żądanie...
Bawmy się...
Bawmy się za 1500
...w niebiosach
bo na zielonej wyspie
brak miejsc...
...na niej cała Wiejska...
...życie takie krótkie
dnia powszedniego
życia całego
początek w łóżku
i koniec
od ciemności
po ciemność
od 5.00 w styczniu
do 16.00 w grudniu
od pobudki z myślą o pracy
do ostatniej myśli
od niedzieli po południu
do piątku po południu
od 26 dnia miesiąca
do 25...
...jak pies merdający ogonem
cieszę się na widok jałmużny...
Jak żyć, panie premierze,
jak żyć z wyższym
wykształceniem?
Jak żyć z kredytem do śmierci
jak żyć z debetem na koncie,
jak żyć, mówiąc dzieciom,
że warto być uczciwym...
Jak żyć?
Krótko... odpowiada premier...
Zadzwoń na numer 67 i zgłoś śmierć na żądanie...
Bawmy się...
Bawmy się za 1500
...w niebiosach
bo na zielonej wyspie
brak miejsc...
...na niej cała Wiejska...
środa, 18 kwietnia 2012
Chwile
Pośród fiołkowych maleństw
klęczę i czekam
na magię wieczornych
promieni słońca.
Cudowna jest chwila,
kiedy motyl,
ociera skrzydłami okiennice dłoni.
Serca łomot czuję
i skradam się jak złodziej
do bociana na wiosennej łące.
Uśmiecham się szczerze,
wstrzymując oddech
do ważki, która puszcza do mnie
wielkie oko.
Kropki liczę czarne
na czerwonej wypolerowanej
karoserii biedronek
I łuk triumfalny natury
podziwiam
i cierpię,
że dotknąć go nie mogę...
Tak bardzo pragnę
zatrzymać w pędzie
dnia codziennego
moment magiczny
motyla odlot
bociani klekot
ważkie sprawy
biedronkowy
zawrót głowy
i tęczę
schować w sercu...
klęczę i czekam
na magię wieczornych
promieni słońca.
Cudowna jest chwila,
kiedy motyl,
ociera skrzydłami okiennice dłoni.
Serca łomot czuję
i skradam się jak złodziej
do bociana na wiosennej łące.
Uśmiecham się szczerze,
wstrzymując oddech
do ważki, która puszcza do mnie
wielkie oko.
Kropki liczę czarne
na czerwonej wypolerowanej
karoserii biedronek
I łuk triumfalny natury
podziwiam
i cierpię,
że dotknąć go nie mogę...
Tak bardzo pragnę
zatrzymać w pędzie
dnia codziennego
moment magiczny
motyla odlot
bociani klekot
ważkie sprawy
biedronkowy
zawrót głowy
i tęczę
schować w sercu...
piątek, 13 kwietnia 2012
Cudem malowane
Daj mi Panie zrozumieć
fenomen narodzin źródła
i wody w nim płynącej
w jedną stronę
kamieni chłód
i słońca żar
rozmaitość chmur
ulotność
siedmiobarwnego półokręgu
Ogarnąć rozumem nie mogę
mnogości
ptasich rozmów
aromatów ziół
i kwiatów armii,
uzbrojonej w feromonowe zaklęcia
na którą czai się
spragniony zalotów
barwny rój motyli
Tam gdzie umysł nie sięgaręka boska kreśli
to co niepojęte
jest cudem malowane
fenomen narodzin źródła
i wody w nim płynącej
w jedną stronę
kamieni chłód
i słońca żar
rozmaitość chmur
ulotność
siedmiobarwnego półokręgu
Ogarnąć rozumem nie mogę
mnogości
ptasich rozmów
aromatów ziół
i kwiatów armii,
uzbrojonej w feromonowe zaklęcia
na którą czai się
spragniony zalotów
barwny rój motyli
Tam gdzie umysł nie sięgaręka boska kreśli
to co niepojęte
jest cudem malowane
czwartek, 12 kwietnia 2012
Może od grzmotów?
Nie mam prawa
rozkazywać Bogu...
Widzisz i nie grzmisz!
Może za zimno
na pierwszą wiosenną burzę.
Nie psujesz
układów kierowniczych
w firmowym VW
stworzonym dla ludu...
Nie mam odwagi prosić Boga
o numery w Lotto...
Słuchasz, lecz nie słyszysz!
Może na darmo
wierzę w cud kolektury.
Oni mają władzę
ja nie mam pieniędzy
Ty nie masz władzy,
głuchy jesteś (może od grzmotów?)...
Nie grzmisz!
rozkazywać Bogu...
Widzisz i nie grzmisz!
Może za zimno
na pierwszą wiosenną burzę.
Nie psujesz
układów kierowniczych
w firmowym VW
stworzonym dla ludu...
Nie mam odwagi prosić Boga
o numery w Lotto...
Słuchasz, lecz nie słyszysz!
Może na darmo
wierzę w cud kolektury.
Oni mają władzę
ja nie mam pieniędzy
Ty nie masz władzy,
głuchy jesteś (może od grzmotów?)...
Nie grzmisz!
piątek, 30 marca 2012
Magnetzym piękna
Noszę go w sobie
skrytego jak anioł
w potrzasku skromności.
Nie wie o nim
medialny zamęt
i etatowa codzienność.
Gardzi nim cywilizacji pęd
nie zna go
elita i celebryta.
A mnie przyciąga
kolor wiosennych kwiatów
i pszczół zachłanność.
Z dziecięcą euforią
spoglądam na świat mój
i oderwać serca nie mogę.
Od tych pól malowanych
kwieciem rozmaitem
cudem nakreślonych.
Przyciąga mnie
magnetyzm piękna
świata na wyciągnięcie duszy.
skrytego jak anioł
w potrzasku skromności.
Nie wie o nim
medialny zamęt
i etatowa codzienność.
Gardzi nim cywilizacji pęd
nie zna go
elita i celebryta.
A mnie przyciąga
kolor wiosennych kwiatów
i pszczół zachłanność.
Z dziecięcą euforią
spoglądam na świat mój
i oderwać serca nie mogę.
Od tych pól malowanych
kwieciem rozmaitem
cudem nakreślonych.
Przyciąga mnie
magnetyzm piękna
świata na wyciągnięcie duszy.
piątek, 23 marca 2012
Broń Boże
Z fragmentów ciszy
poskładam serce
otulę je spokojem
zachodu słońca
Na łagodnej fali
rozłożę życie
niech niesie mnie
spokój dni przyszłych
Z błękitu nieba
pochwycę obłoki
pod głową kładąc
ciężar z niej zdejmę
Spod nóg pousuwam
śliskie kamienie
niech wiatr mnie prowadzi
niech błogo mi będzie
I w myśli powtarzać będę
że jestem
dzieckiem natury
Broń Boże - cywilizacji...
poskładam serce
otulę je spokojem
zachodu słońca
Na łagodnej fali
rozłożę życie
niech niesie mnie
spokój dni przyszłych
Z błękitu nieba
pochwycę obłoki
pod głową kładąc
ciężar z niej zdejmę
Spod nóg pousuwam
śliskie kamienie
niech wiatr mnie prowadzi
niech błogo mi będzie
I w myśli powtarzać będę
że jestem
dzieckiem natury
Broń Boże - cywilizacji...
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)