Zamknięta w krainie lodu
bez zapachu polnych kwiatów
spętana kajdanami ponurych myśli
usycham z tęsknoty
za tęczą motylich oddechów
kiedy klęczałam przed nimi oko w oko
wstrzymując oddech...
Niebieskie wspomnienia
pielęgnuję w sercu
motyle trzepoczące
powodują niepokój
chcą wyrwać się do lotu
i zachwycić swym urokiem
lodowate dusze...
Motyle jak marzenia
w kolorze nieba
bezkresne i głębokie
tak trudno z serca
wypuścić je
w niepewność jutra
i świat pokryty lodem...
Gdzie im będzie lepiej
niż w sercu mym?
piątek, 28 października 2011
wtorek, 18 października 2011
Pragnienie
Gdzie jesteś letni wietrze
kiedy nie otulasz mojej brzoskwiniowej aksamitnej skóry
i nie unosisz mi sukienki czerwonej i zwiewnej
wyżej niż pąsy na policzkach
co nie pozwalają mi
tańczyć na mokrej rosie o poranku.
Bądź mi wiatrem gorącym nieokiełznanym
w czas zimny i szary
i rozrzuć myśli jak liście nieposkromione
na czerwonym aksamicie łoża
w pąsowym gąszczu
zalanym poranną rosą.
kiedy nie otulasz mojej brzoskwiniowej aksamitnej skóry
i nie unosisz mi sukienki czerwonej i zwiewnej
wyżej niż pąsy na policzkach
co nie pozwalają mi
tańczyć na mokrej rosie o poranku.
Bądź mi wiatrem gorącym nieokiełznanym
w czas zimny i szary
i rozrzuć myśli jak liście nieposkromione
na czerwonym aksamicie łoża
w pąsowym gąszczu
zalanym poranną rosą.
wtorek, 11 października 2011
Motyle
Motyle mam w sercu
kolorowe
trzepoczące miłością
i pasją
złapania świata
w siatkę zachłannych marzeń...
Motyle w dłoniach
piękne
choć swym pięknem nieosiągalne
bo ideałem
odlatujące w przestrzeń niefartu...
Motyle w oczach
urocze
kuszące blaskiem przestworzy
i niedoścignione
bo nie moje...
kolorowe
trzepoczące miłością
i pasją
złapania świata
w siatkę zachłannych marzeń...
Motyle w dłoniach
piękne
choć swym pięknem nieosiągalne
bo ideałem
odlatujące w przestrzeń niefartu...
Motyle w oczach
urocze
kuszące blaskiem przestworzy
i niedoścignione
bo nie moje...
sobota, 8 października 2011
Nastroje
Co daje mi szczęście?
Zapach poduszki sobotni
uśmiech przywiązania
dziecięcia o włosach jak len
kawy porannej pierwszy łyk
maku czerwień na polu
suchym jak pustynia
pierwszy wiosenny portret motyla
uczucie rodzące się w sercu
bohaterki prozy
ciepłej wody aksamit
w piątkowe wieczory.
Ile we mnie smutku?
Niepewność wywabienia plamy z czekolady
na bluzie z autami
władcze spojrzenie przełożonych
gorycz tabletek na sen
szarość dnia na szybie
wilgotnym jak groźba powodzi
pierwszy szronu na trawie obrazek
jad na forach internetowych
mrożący krew w żyłach
moment wyjścia z wody.
Przecież żyję w kraju
dwóch pór roku...
dwóch walczących obozów
dwóch kolorów flagi
gdzie morze szumi
i milczą góry
A ja nie bocian
nie odlatuję...
...ja zostaję
piątek, 7 października 2011
Oswajanie Boga
Kim chcesz być dla mnie?
to zależy wyłącznie od tego
kim dla Ciebie
chcę być
ja...
ja spośród wielu
czy ja
tylko ja...
Panie!
To brzmi władczo...
Boże!
To brzmi dumnie...
Bądź przyjacielem moich myśli
skieruj je na drogę prawdy
ukołysz w ramionach spokoju
i stałości...
I kiedy zawiodą cuda cywilizacji
przyjdę pod żłób Twój
i zapłaczę
a Ty
obejmiesz mnie ramionami nadziei
otulisz rąbkiem ojcowskiej miłości
i wskażesz ścieżkę
blaskiem wiary...
to zależy wyłącznie od tego
kim dla Ciebie
chcę być
ja...
ja spośród wielu
czy ja
tylko ja...
Panie!
To brzmi władczo...
Boże!
To brzmi dumnie...
Bądź przyjacielem moich myśli
skieruj je na drogę prawdy
ukołysz w ramionach spokoju
i stałości...
I kiedy zawiodą cuda cywilizacji
przyjdę pod żłób Twój
i zapłaczę
a Ty
obejmiesz mnie ramionami nadziei
otulisz rąbkiem ojcowskiej miłości
i wskażesz ścieżkę
blaskiem wiary...
środa, 5 października 2011
Absurd czyli szczęście
Za zakrętem powiek jest
kolorowych świateł moc
i szczęśliwe zbiegi okoliczności.
Marzenie
które się spełnia
jak za kliknięciem myszki...
Zaglądam przez róg rzeczywistości
i myślę jak wczoraj
złorzeczyłam Bogu
szantażowałam siedmiolatka
a przechodnia za niechlujny komplement
chciałam skrzywdzić
i za całe zło świata mego...
Jak mam sobie poradzić
z nadmiarem szczęścia,
które prześladuje mnie
w pięciosekundowym śnie
po nieprzespanej nocy.
Ze szczęścia można rzucić się pod pociąg
wypić tran
lub... obudzić...
kolorowych świateł moc
i szczęśliwe zbiegi okoliczności.
Marzenie
które się spełnia
jak za kliknięciem myszki...
Zaglądam przez róg rzeczywistości
i myślę jak wczoraj
złorzeczyłam Bogu
szantażowałam siedmiolatka
a przechodnia za niechlujny komplement
chciałam skrzywdzić
i za całe zło świata mego...
Jak mam sobie poradzić
z nadmiarem szczęścia,
które prześladuje mnie
w pięciosekundowym śnie
po nieprzespanej nocy.
Ze szczęścia można rzucić się pod pociąg
wypić tran
lub... obudzić...
sobota, 1 października 2011
Babie lato
Pajęczych splotów
misterna zawiłość
na wrzosowej tkaninie
przetykanej uśmiechami słońca.
Między ziemią a niebem
przestrzeń ledwo widzialna
tajemnicą owiana
strzeże narodzin dnia.
Żółto-pomarańczowo-czerwony
kołowrót szelestu
wiatrem niesiony
przez miasta mego zakamarki.
Bez życia łodygi
sztywne kwiatostany
pióropusze białe
jak chmury niesione donikąd.
Nie byłoby mi żal
ciepłych dni i nocy
gdybym czuła, że jestem
cząstką natury
w każdej minucie
życia na szczurzym stadionie
w konsumpcyjnej próżni
łańcuchu czynności bez idei, sensu i nadziei..
misterna zawiłość
na wrzosowej tkaninie
przetykanej uśmiechami słońca.
Między ziemią a niebem
przestrzeń ledwo widzialna
tajemnicą owiana
strzeże narodzin dnia.
Żółto-pomarańczowo-czerwony
kołowrót szelestu
wiatrem niesiony
przez miasta mego zakamarki.
Bez życia łodygi
sztywne kwiatostany
pióropusze białe
jak chmury niesione donikąd.
Nie byłoby mi żal
ciepłych dni i nocy
gdybym czuła, że jestem
cząstką natury
w każdej minucie
życia na szczurzym stadionie
w konsumpcyjnej próżni
łańcuchu czynności bez idei, sensu i nadziei..
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)